Nastała wreszcie moja najukochańsza pora roku: Jesień! Nie ma słów aby opisać jak bardzo koffam jej barwy, zapach i smak. To czas na prędce sporządzanych ostatnich przetworów.... Poza kilkadziesięcioma słoikami ogórków kiszonych, botwinki, Leczo oraz kompotami z sezonowych papierówek, musów owocowych a także różnego rodzaju mięs i kurczaka.... Na czarną godzinę, moja spiżarnia pęka w szwach, także zbliżająca się powoli zima mi nie straszna. Robię takie zapasy każdego lata i jesienią.... Są nieocenione kiedy na dworze mróz. Pytanie jedynie jaka zima będzie w tym roku? Gdyby kierować się mądrością ludową, to po upalnym lecie winna przyjść sroga zima ... Jednakże to okropne lato w tym roku nie rozpieszczało nas swą temperaturą, prawdę mówiąc od lat nie pamiętam już tak paskudnej letniej aury! 😥 Nie żebym narzekała.... Bynajmniej. Sęk w tym iż całe to "globalne ocieplenie" na pierwszy rzut oka nie pasuje do mojej oceny sytuacji.... A jako iż nadejście chłodów zawsze wyczuwałam...
Do przeczytania drugiej części tej "magicznej" sagi zabierałam się dość długo... Totalnie zauroczona jej filmową ekranizacją. Jakież było moje zaskoczenie po przeczytaniu pierwszego rozdziału, gdy uświadomiłam sobie w jak wielkim stopniu twórcy filmu odbiegli od jego książkowego oryginału. Sama nie wiem co myśleć o filmie, tak czarownym i uwielbianym przez wielu fanów, tak drastycznie odbiegającym od treści książki. No bo ani Gillian nie jest rudowłosa, ani nie jest niedoszłą ofiarą Jimmy'ego Angelova, który nie jest ani Bułgarem ani nie nosi takiego miana w fabule powieści i nie ginie on także z ręki Sally wskutek napaści na Gillian (nie ma też na sumieniu żadnych innych kobiet, gdyż jedynym jego przewinieniem to jest handel narkotykami wśród napalonych studentów), ot po prostu wysiada mu serce wskutek przedawkowania.... 👈Które biedna Gillian, krótkowłosa blondynka bierze za swą sprawkę... Niesłusznie. Na domiar złego akcja powieści jedynie na samym początku rozgryw...